Jeśli czytasz bloga to proszę, komentuj. :)

wtorek, 6 listopada 2012

Prolog.

Wskoczyłam mu na plecy. Biegał ze mną po całej łące. Uwielbiałam to uczucie, byłam wtedy wolna. Promienie słońca muskały nasze twarze, wiatr targał włosy a woń kwiatów unosiła się w powietrzu. Przylgnęłam mocniej do jego pleców. Nagle potknął się o gałąź i wpadliśmy w stóg siana. 
-Ej, zgniatasz mnie- zaśmiałam się i dźgnęłam go palcem w ramię.
-Przepraszam, Księżniczko- powiedział i przeturlał się obok mnie.
Boże, jak on bosko pachniał... Świeżo skoszoną trawą i miodem. Nie! Ogarnij się, nie możesz zakochiwać się w swoim najlepszym przyjacielu! To wszystko zepsuje!
Po chwili milczenia przysunął się bliżej mnie.
-Wiesz, Księżniczko, jesteś idealna- szepnął mi do ucha. Jego oddech otulał moją szyję. Delikatnie musnął moje wargi swoimi. Poczułam motylki w brzuchu. Przybliżyłam się jeszcze bardziej, czekając na więcej. Po krótkiej chwili, która wydawała mi się wiecznością, wpił się w moje usta. Dreszcz przeszedł mi przez kręgosłup. Odwzajemniłam pocałunek. Nigdy w życiu się tak nie czułam. Tak, jakbym miała zaraz odlecieć, to było niesamowite uczucie. Jego wargi były takie miękkie i idealnie pasowały do moich. Delikatnie przygryzł moją wargę i skończył pocałunek. Wtuliłam się w niego.
-Księżniczko...- mruknął, przytulając mnie mocniej. To była najszczęśliwsza chwila mojego życia.

-Carmen, kochanie! Spóźnisz się do szkoły- powiedziała mama, delikatnie potrząsając mną. No tak, ten głupi budzik znowu nie zadzwonił. Otworzyłam oczy i przyłapałam się na tym, że nadal śpię z tym uroczym króliczkiem, którego podarował mi na naszą rocznicę. Mimo, że był ode mnie starszy o trzy lata to i tak się z nim przyjaźniłam, no i w końcu zakochałam. Dobra, Carmen. Koniec.
Zwlekłam się z łóżka i ubrałam się. Z kuchni poczułam ostry zapach spalenizny. Tata znowu spróbował coś przyrządzić. Weszłam do pomieszczenia, wzięłam patelnie i zaczęłam podsmażać bekon.\
-Dzięki, córeczko- powiedział tata, przytulił mnie i wyszedł z kuchni.

Po godzinie byłam już w szkole na rozpoczęciu. Same nowe twarze, ale przyzwyczaiłam się do tego, że jestem sama. Gdy weszłam do klasy okazało się, że samotność nie jest mi dana. Obok mnie usiadła jakaś ładna blondynka ubrana podobnie do mnie.
-Hej, Alexandra Dior. Miło mi- powiedziała sympatycznym tonem i wyciągnęła do mnie rękę.
-Carmen Mitchell. Mi również- uścisnęłam jej rękę.
Naszym wychowawcą okazał się gościu od geografii. Był średniego wzrostu, szczupły, miał czarne włosy z siwymi pasemkami i nosił okulary w grubych, ciemnym oprawkach. Coś tak gadał o podręcznikach i plakietkach, które obowiązują zamiast mundurka.
-Ej- szturchnęła mnie Alexandra.- Wiesz o tym, że za nami siedzi chłopak.
-Hahah- zaśmiałam się cicho- No przecież, że to chłopak.
-Nie wiesz o co mi chodzi- lekko się zirytowała.- On jest gwiazdą. Zresztą nie tylko on, ale mniejsza o to. Jest starszy od nas o trzy lata. Teraz się musi uczyć w ostatniej klasie, bo wcześniej miał trasy koncertowe i tym podobne wyjazdy. W gruncie rzeczy za dużo dni opuścił, więc musi teraz siedzieć tutaj.
Skinęłam lekko głową. Alexandra jeszcze raz mnie szturchnęła:
-No dawaj, odwróć się.
Nawet nie zdążyłam się odwrócić, bo pan Smith oznajmił, że już możemy się zbierać. Wstałam razem z moją niedawno poznaną koleżanką i...
-To się nie dzieje naprawdę- wyszeptałam patrząc na chłopaka za nami. Jak na komendę obaj spojrzeli na mnie. Jeden był w moim wieku, ale ten drugi...
-Miło cię widzieć ponownie, Księżniczko- powiedział do mnie...

Okej, więc prolog za nami. Przepraszam, że długo nie pisałam, ale dzisiaj miałam sprawdzian z biologii, do którego musiałam się nauczyć. Więc jeśli to czytasz to proszę, błagam SKOMENTUJ. Dla ciebie to niecała minuta, a dla mnie zaciesz przez parę godzin. :)


piątek, 2 listopada 2012

Marionetki.



















 Carmen Mitchell, 18 lat.
"Przytul mnie, bo jestem smutna. Zaraz, przecież ja cię nie znam! Trudno, i tak mnie przytul"


Alexandra Dior, 18 lat.
"Cóż, młoda, zawaliłaś sprawę. No na co czekasz?! Jak ci zależy to leć i wszystko odkręć!"



















Harry Styles, 18 lat.
"Nie mdlejesz na mój widok?! Ale.. ale.. jak to..?"





















 

Liam Payne, 19 lat.
"Ale z was idioci. Mieliście posprzątać dom, a nie syfić jeszcze... A! Tylko nie łyżka!"

 










 

Zayn Malik, 19 lat.
"To. Nie. Jest. Śmieszne. Kto zabrał mój lakier?! Ja tak nie wyjdę-ę..."

 

 









 Louis Tomlinson, 20 lat.
"Rzeczy bez których nie przeżyję? Marchewki, szelki... no dobra, ty też."














Niall Horan, 19 lat.
"Hmm... Znam takie romantyczne miejsce. Byłaś kiedyś w Nandos?"